Już od tygodnia trwają ferie zimowe na Śląsku- wymarzony czas na odpoczynek od nauki, a także i pracy. Właśnie z tej okazji, na tą krótką wypoczynkową chwilę, powracamy z pocztówkową serią!
Przed nami podróż przez opowieści z dwóch krajów- pierwszym jest Norwegia, do której poleciałam wraz z rozpoczęciem przerwy zimowej i dotarłam aż do samej stolicy- Oslo.
Komuniakcja
Bez zarzutów! W tej kwestii można wymieniać same pozytywy. Wiele jeżdżę po naszym kraju, ale i nie tylko, jednak z taką synchronizacją jeszcze nie miałam do czyienia. I proszę mi wierzyć- to nie były zbiegi okoliczności!
Z lotniska Torp do punktu docelowego, czyli stolicy, jest ok. 100 km, ale od najbliższej stacji kolejowej dzieli port mniej więcej dziesięć minut komunikacją. Kiedy tylko samolot wylądował i odebraliśmy bagaże czekał na nas darmowy transfer na dworzec kolejowy. Gdy wysiedliśmy z autobusu na peron podjechał pociąg, którym bez najmniejszych problemów dostaliśmy się do miasta. Sytuacja powtórzyła się także w drodze powrotnej na lotnisko- po prostu przesiedliśmy się do autobusu, który w kilka minut dostarczył nas na miejsce.
Co do samego poruszania się po Oslo… samochód nie był potrzebny! Wystarczył telefon, który załatwiał wszystko- za pośrednictwem odpowedzniej aplikacji można było nabyć godzinne bilety na każdy rodzaj transportu miejskiego. Rozkłady jazdy tam są bardzo przejrzyste, a tramwaje, autobusy i pociągi poruszają się w małych odstępach czarosych.
Różnorodność
Kiedy szło się przez miasto można było zaobserwować różnych ludzi- nie tylko pod względem kolorów skóry, ale po prostu byli tam wszyscy i każdy był inny.
Trudno było zaobserwować jakiejś trendy, odnosiłam wrażenie, że każdy chce zachować siebie- młodzież wcale nie nosiła podobnej odzieży: „bo to jest teraz cool”- oni mieli to co chcięli i co ich wyraża.
Sklepy był rozmaite- takie z drogimi fyrtrami, ciężkimi butami, hiżdżabami, norweskimi sweterkami… do wyboru do koloru.
Co zabawne, niektórzy mięli założone tylko bluzy, a inni (w tym ja) opatuleni byli w szale. I choć śniegu w norweskiej stolicy brak to chłodu nie brakuje.
Oferty
Wydatek na średnią polską kieszeń jest to nieziemski, ale szczerze powiedziawszy warty zobaczenia!
Skandynawia to inny świat- taki nowoczesny, otwarty…! Jeśli chce się tam jechać to nie można wszystkiego przeliczać, jednak dla pocieszenia mogę dodać, że tam nawet jedne z tańszych przysmaków (jak soki czy ciastka) są co zaskakujące- przepyszne.
Można tam znaleść prawie wszystko (prawie, bo nie widziałam pierogarni) od kebabów do taco. Wybór jest naprawdę szeroki…
Norwegia i inne skandynawskie kraje to miejsca, do których trzeba zajrzeć…!
autor: Vanessa Wójciak