„To nie mój film” Marii Zbąskiej dostał pierwszą nagrodę na festiwalu 3Kino Fest w Pradze. Laureatka powiedziała, że jest to film przeciwko romantycznej wizji miłości. Festiwal filmów krajów Europy Środkowej organizowany był po raz 11.
– To mój późny debiut i chciałam powiedzieć bardzo dużo rzeczy, które w człowieku siedzą. Nie ma w nim teorii, tylko pytania o to, dlaczego my się nie umiemy skomunikować z najbliższą osobą. Nie możemy znaleźć wspólnego języka, zamiast usiąść na kawie i pogadać” – zauważyła autorka filmu. Dodała, że zrobiła film przeciwko romantycznej wizji miłości.
Międzynarodowe jury oceniało 17 pełnometrażowych filmów. Juror Vaclav Kadrynka uznał Marię Zbąską za wielki filmowy talent. – Nie miałem pojęcia o istnieniu tego polskiego filmu i był dla mnie objawieniem. Jak reżyserka mogła zrobić film o dwójce ludzi, którzy spacerują wzdłuż plaży nad Bałtykiem i oceniają swój związek? Ten film jest bardzo głęboki, ponieważ widz sięga wewnątrz siebie, własnych myśli” – ocenił Kadrynka w rozmowie z PAP.
Festiwal 3Kino Fest organizowany był po raz 11. Z polskich produkcji pokazano na nim między innymi filmy „Kulej. Dwie strony medalu” Xawerego Żuławskiego i „Wróbel” Tomasza Gąssowskiego. Dyrektor i twórca przeglądu Vavřinec Menšl po tegorocznej edycji uważa, że festiwal na dobre zadomowił się w Pradze. Menšl ujawnił, że za każdym razem stara się zgadnąć, który film ściągnie największą widownię, i bardzo często nie trafia.
– Ja mam konserwatywne spojrzenie na film. Jestem zdania, że z roku na rok powstaje coraz więcej filmów, w których forma jest ważniejsza od treści. Powstają obrazy robione dla efektu – krzykliwe, szybkie. Jest tam wszystko, czego można się spodziewać, ale brakuje duszy. Myślę, że niestety taki jest ostatnio trend – stwierdził Menšl, pytany o stan kinematografii środkowoeuropejskiej.
Festiwal 3Kino Fest organizowany był po raz 11. Z polskich produkcji pokazano na nim między innymi filmy „Kulej. Dwie strony medalu” Xawerego Żuławskiego i „Wróbel” Tomasza Gąssowskiego. Dyrektor i twórca przeglądu Vavřinec Menšl po tegorocznej edycji uważa, że festiwal na dobre zadomowił się w Pradze. Menšl ujawnił, że za każdym razem stara się zgadnąć, który film ściągnie największą widownię, i bardzo często nie trafia.
– Ja mam konserwatywne spojrzenie na film. Jestem zdania, że z roku na rok powstaje coraz więcej filmów, w których forma jest ważniejsza od treści. Powstają obrazy robione dla efektu – krzykliwe, szybkie. Jest tam wszystko, czego można się spodziewać, ale brakuje duszy. Myślę, że niestety taki jest ostatnio trend – stwierdził Menšl, pytany o stan kinematografii środkowoeuropejskiej.
źródło i foto Glos Live