Morcinka Kompany: Z boiska na lata - historia przyjaźni i pasji z jastrzębskiego osiedla
Czasem wystarczy iskra, by rozżarzyć stare ognisko. Tak właśnie było w miniony weekend na osiedlu Morcinka w Jastrzębiu-Zdroju. Po piętnastu latach przerwy dawna drużyna piłkarska Morcinka Kompany znów wybiegła na boisko – tym razem w nieco większym składzie. I nie chodzi tu tylko o liczby, ale o pokolenia.
Powrót po latach: Wspólna wyprawa na mecz i odrodzenie na orliku
Gdy w piątek niemal pięćdziesięcioosobowa ekipa wybrała się wspólnie na mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, można było poczuć atmosferę dawnych lat – tych, gdy każde podwórkowe boisko tętniło życiem, a piłka była najlepszym sposobem na spędzanie czasu. Na trybunach Stadionu Śląskiego w Chorzowie siedzieli obok siebie starzy znajomi, ich żony, dzieci, a nawet kilku byłych rywali z sąsiednich bloków. To nie była zwykła wycieczka – to było święto wspólnoty.
Co ciekawe, inicjatywę docenił wiceprezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, Adam Michalik, oglądający mecz na tym samym sektorze co ekipa z Jastrzębia-Zdroju:
– "Polską piłkę musimy budować na lokalnych środowiskach i na pasjonatach futbolu. Tacy niewątpliwie są w zespole Morcinka Kompany, co doskonale pokazuje wizyta całego zespołu na meczu reprezentacji Polski. To w oparciu o takich sportowych 'świrów', a nie tylko samych piłkarskich gwiazdach możemy wynieść naszą piłkę na inny, wyższy poziom" – podkreślał Adam Michalik.
Nie poprzestali jednak na kibicowaniu. Następnego dnia stawili się na boisku przy ulicy Katowickiej, gdzie wszystko się zaczęło. Tam, gdzie przed laty toczyły się zacięte "mecze o honor", znów zabrzmiał dźwięk odbijanej piłki, śmiechy i okrzyki radości. Na murawie pojawiły się także dzieci dawnych zawodników – dla niektórych z nich był to symboliczny debiut w barwach Morcinka Kompany. Piłka krążyła od ojców do synów, jak wspólna historia, której kolejny rozdział właśnie się pisał.
Morcinka Kompany: Od pionierów Playareny do symbolu lokalnej społeczności
Taka inicjatywa to nie tylko sentymentalny powrót do przeszłości. To także realny kapitał społeczny dla miasta. Integracja lokalnych środowisk wpływa na poczucie bezpieczeństwa, buduje zaufanie między sąsiadami i daje młodszym pokoleniom pozytywne wzorce. Zamiast zamkniętych drzwi i ekranów komputerów – otwarta przestrzeń, boisko, drużyna, wspólny cel. A z tego mogą rodzić się kolejne inicjatywy – turnieje, festyny, warsztaty sportowe – które rozruszają nie tylko ciała, ale i osiedlowe życie.
Jakie były początki Morcinka Kompany, a także czy ta iskra rozpali na nowo płomień na boisku przy ulicy Katowickiej, opowiedział Miłosz Waigner, jeden z weteranów zespołu.
15 lat tradycji Morcinka Kompany, patrząc na ilość osób oraz wiek, brzmi jak kawał dobrej historii. Pamiętasz, jak to się wszystko zaczęło?
– "Wszystko zaczęło się tam, gdzie zawsze – na naszym orliku. To właśnie my byliśmy pierwszą ekipą z Jastrzębia, która oficjalnie zarejestrowała się w lidze Playarena. Na początku graliśmy jako FC Jastrzębie, ale po czasie zmieniliśmy nazwę na Morcinka Kompany – pasowała dużo lepiej, bo wszyscy byliśmy z tego samego osiedla."
– "Nie przesadzę, jeśli powiem, że byliśmy trochę pionierami Playareny w Jastrzębiu. Jeden z nas został nawet jej ambasadorem, a jako Morcinka Kompany zgarnęliśmy zwycięstwo w pierwszym oficjalnym turnieju, który odbył się na naszym osiedlowym orliku."
Powrót po 15 latach z mocnym akcentem, najpierw wyprawa dużym gronem Morcinka Kompany na mecz reprezentacji Polski, a następnego dnia mecz na swoim osiedlu. Jak oceniasz atmosferę w zespole po tylu latach?
– "15 lat, wow, jak to brzmi! Myślę, że niejedna przyjaźń nie przetrwała takiego czasu, a tu proszę – banda kumpli i koleżanek z jednego osiedla spotyka się po latach i atmosfera jest taka jak te naście lat temu. Jakbyśmy dosłownie wczoraj skończyli grać jeden mecz, a dzisiaj zaczęli kolejny. Tylko niektórzy z nas mają już swoje pociechy i śmiało zabierają je ze sobą, żeby i one poznały, co to jest Morcinka Kompany."
Morcinka Kompany częściej będzie teraz pojawiać się na boisku, czy to jednorazowe wydarzenie? Widać na wyjeździe i na boisku już "juniorów" Morcinka Kompany.
– "Miejmy nadzieję, że nie był to jednorazowy występ i wrócimy do tego, co było przed laty. Że zaczniemy się spotykać na boisku zdecydowanie częściej, że na nowo w nas wszystkich obudziła się ta pasja do gry i tęsknota za tymi wszystkimi cudownymi osobami, które należą do tego zacnego grona. Pamiętajmy też, że trzeba zaszczepiać w dzieciach naszych przyjaciół gen Morcinki, który nigdy nie powinien zginąć, bo tacy ludzie i ta ekipa to skarb."
– "Ja tam nie jestem zbyt wylewnym człowiekiem i na koniec chciałbym podziękować całej rodzinie Morcinki, za to, że mogłem z wami spędzić część mojego życia. Mam nadzieję, że to wszystko będzie jeszcze trwało przez wiele cudownych lat. Zakończmy to naszym okrzykiem: 'To My, To My Morcinka Kompany!'"
Morcinka Kompany przypomina, że siła lokalnej społeczności nie tkwi w wielkich budżetach ani głośnych nazwiskach, ale w zwykłych ludziach, którzy potrafią zebrać się po latach i wspólnie zrobić coś dobrego. A w świecie, który coraz częściej dzieli – takie spotkania łączą jak nigdy wcześniej.
Dla Jas24info
Krzysztof Gębczyński Nestor Morcinka Kompany
Tagi: #MorcinkaKompany #JastrzębieZdrój #PiłkaNożna #LokalnaSpołeczność #Przyjaźń #Pasja #OsiedleMorcinka #HistoriaFutbolu #Sport #Jastrzębie