DECEMBER 9, 2022
AKTUALNOŚCI

Horror z happy endem

post-img

Horror z happy endem i powrót Maksa! Jastrzębski Węgiel łamie opór Chełma po walce charakterów

To nie był mecz dla ludzi o słabych nerwach. W spotkaniu 7. kolejki PlusLigi Jastrzębski Węgiel zafundował kibicom prawdziwy dreszczowiec, pokonując beniaminka z Chełma 3:1. Choć trzy punkty zostają w Jastrzębiu, droga do zwycięstwa była wyboista. Mecz miał jednak dodatkowy, radosny akcent – po raz pierwszy w tym sezonie na parkiecie zameldował się wracający po kontuzji Maksymilian Granieczny.

Patrząc na pewne zwycięstwo w ostatniej partii (25:18), można by pomyśleć, że Mistrzowie Polski mieli to spotkanie pod pełną kontrolą. Nic bardziej mylnego. Przez ponad półtorej godziny w jastrzębskiej hali trwała wymiana ciosów, w której o wyniku decydowały niuanse, chłodna głowa i… trenerski nos Andrzeja Kowala  

Zimny prysznic na start

Początek nie zwiastował kłopotów – Łukasz Kaczmarek skutecznie otworzył mecz, dając nam prowadzenie. Jednak goście szybko pokazali, że nie przyjechali tu na wycieczkęi rozdawanie autografów. Mimo przebłysków geniuszu Benjamina Toniuttiego (udana kiwka) i błędów lidera gości, Esfandiara, to my musieliśmy gonić wynik.

Kluczowy moment premierowej odsłony?

Pogoń w końcówce. Od stanu 20:22 zdołaliśmy wyrównać, ale w decydującej akcji blok rywali na Kaczmarku dał im piłki setowe. Choć jedną obroniliśmy, pierwsza partia padła łupem ambitnych gości (23:25). To był sygnał alarmowy.

Wejście smoka: Lorenc i Tuaniga odmieniają grę

Drugi set zaczął się od trudności, ale też pokazał siłę naszej zagrywki – dwa asy Mirana Kujundzicia i potrójny blok na Piotrowskim dały nadzieję. Mimo to, przy stanie 9:11, gra wciąż się nie kleiła.

Wtedy nastąpił moment zwrotny meczu. Na podwójnej zmianie pojawili się Joshua Tuaniga oraz Adam Lorenc. Nasz atakujący wszedł w mecz "z drzwiami i futryną", od razu notując skuteczny atak i blok. To dało impuls całej drużynie. Choć Chełm zdołał jeszcze wyrównać (18:18), końcówka należała do nas. Ważny as Jordana Zaleszczyka i świetne akcje Lorenca na prawym skrzydle pozwoliły wyrwać tego seta 25:23.

Powrót Maksa i wojna nerwów

Trzecia partia to kolejna wojna nerwów, ale też moment, na który czekało wielu kibiców. Maksymilian Granieczny, nasz utalentowany libero, wrócił do gry po kontuzji i od razu zaznaczył swoją obecność. Przy stanie remisowym popisał się kapitalną obroną, która w połączeniu ze sprytem Kujundzicia pozwoliła nam odskoczyć na 11:8.

Set ten był jednak sinusoidą. Własne błędy sprawiły, że znów przegrywaliśmy w końcówce (20:22). Wtedy jednak Jastrzębianie pokazali mistrzowski charakter. Powrót wyjściowego duetu Kaczmarek-Toniutti i znów świetna zagrywka Zaleszczyka dały nam piłkę setową. Kropkę nad „i” postawił Łukasz Usowicz, którego efektowny blok na Piotrowskim zamknął partię (25:23).

Ostatni akt: Tuaniga przejmuje stery

Czwarty set to już popis Jastrzębskiego Węgla, który wreszcie złamał opór rywala. Choć początek był wyrównany, od stanu 8:5 (po błędzie Turskiego na siatce) kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku.

W końcówce show skradł Joshua Tuaniga. Najpierw efektownie zablokował Piotrowskiego (18:14), a chwilę później posłał asa serwisowego w samą linię. To podcięło skrzydła gościom z Lubelszczyzny. Wygrana 25:18 przypieczętowała trudne, ale cenne zwycięstwo.

Podsumowanie: Zwycięstwo woli walki

Mimo że statystyki przyjęcia po naszej stronie nie powalały, a rywal grał mecz życia w obronie, Jastrzębski Węgiel udowodnił swoją wyższość siłą ognia i szeroką ławką rezerwowych. Adam Lorenc, który dał genialną zmianę, zasłużenie zgarnął statuetkę MVP, ale brawa należą się całemu zespołowi za to, że w kryzysowych momentach potrafił zachować zimną krew.

Cieszy powrót Maksa Graniecznego, cieszą trzy punkty, a styl? O stylu za tydzień nikt nie będzie pamiętał – w tabeli liczą się tylko zwycięstwa.

JSW Jastrzębski Węgiel – InPost ChKS Chełm 3:1 (23:25, 25:23, 25:23, 25:18) MVP: Adam Lorenc

 

 

O Nas

Jastrzębski portal dialogu społecznego.
Unia Europejska
Mieszkańcy Jastrzębia i okolic